Email Facebook Twitter LinkedIn
×ECR Party
The Conservative
ECR Party
TheConservative.onlineTwitterFacebookInstagramYouTubeEmailECR Party’s multilingual hub for Centre-Right ideas and commentary
PolishPolishEnglishBulgarianCroatianCzechItalianMacedonianRomanianSpanishSwedish
The Conservative
Wiadomości & Publicystyka   |    TV   |    Print   |    Publicyści

30-lecie Grupy Wyszehradzkiej. Rocznica, której moglibyśmy nie obchodzić

Już niedługo, a dokładnie 15 lutego 2021 r., będziemy obchodzić okrągłą, 30. rocznicę powołania do życia Grupy Wyszehradzkiej, dziś powszechnie oznaczanej skrótem V4 (Visegrad Four). Jest to obecnie najbardziej rozpoznawalna forma współpracy państw środkowoeuropejskich, dla części niemalże synonim Europy Środkowej. V4 swoją aktywnością dominuje nad innymi formatami współpracy regionalnej, mało kto dziś pamięta o Inicjatywie Środkowoeuropejskiej (dawne Pentagonale), czasami pojawiają się hasła trójkąta sławkowskiego czy strategii naddunajskiej. Jedynie Trójmorze może dzisiaj cieszyć się podobnym (jeśli nie większym) zainteresowaniem szerszej opinii publicznej.

W debatach ekspertów czy naukowców dotyczących Grupy Wyszehradzkiej często pojawiają się pytania, czy V4 jest jeszcze potrzebne, czy ten rodzaj współdziałania regionalnego spełnia oczekiwania z perspektywy nie tylko poszczególnych zaangażowanych stolic, lecz także innych aktorów międzynarodowych. Te wątpliwości są częściowo uzasadnione, ponieważ historia współpracy wyszehradzkiej bardziej przypomina sinusoidę niż systematycznie rozwijany projekt. Kilka razy już przecież ogłaszano koniec V4, by po chwili pod tym szyldem podejmować ważne decyzje wpływające nie tylko na region, ale i na politykę europejską (jak w przypadku dyskusji o unijnej polityce migracyjnej czy utrzymania poziomu funduszu spójności).

Badaczom nie ułatwia też od lat funkcjonująca, dość specyficzna, formuła Grupy Wyszehradzkiej – mimo prawie 30 lat funkcjonowania do dziś nie ma charakteru organizacji międzynarodowej, nie posiada stałego sekretariatu czy innego atrybutu instytucjonalizacji w postaci budżetu. Co więcej, rzecz rzadko spotykana gdzie indziej, V4 przez te lata nie powiększyła się nawet o jednego nowego członka, mimo że kilka państw środkowoeuropejskich zgłaszało chęć akcesji.

By jednak nie wyszło na to, że Grupa Wyszehradzka to zamknięta grupa, funkcjonuje specjalny format V4+ (Visegrad Four plus), czyli dość elastyczny mechanizm zapraszania na rozmowy zainteresowanych dyskusją nad poruszanymi sprawami. Dzięki temu pod wyszehradzkim szyldem przywódcy państw środkowoeuropejskich spotykali się np. z kanclerz Niemiec, prezydentem Francji, ale też premierem Japonii. Jednak nie mniej cennym dorobkiem V4 było organizowanie aktywności całego regionu środkowoeuropejskiego, próby jego konsolidacji i przyciągania do współpracy przedstawicieli innych narodów, rzadko pojawiających się na europejskich salonach. To organizowane corocznie spotkania V4+Bałkany Zachodnie czy V4+Partnerstwo Wschodnie pokazywały, że procesy integracyjne należy kontynuować, bo dzisiejszy kształt UE nie powinien być tym ostatecznym.

Aby zrozumieć owe obawy przed instytucjonalizacją Grupy Wyszehradzkiej czy też niechęć do rozszerzania V4 o nowych członków, należy zdać sobie sprawę, jaką rolę współpraca regionalna odgrywa w strategii polityki zagranicznej poszczególnych państw. Luźny format powołanej w 1991 r. Grupy Wyszehradzkiej miał przede wszystkim charakter prewencyjny, i to w dwóch wymiarach.

Celem strategicznym państw środkowoeuropejskich tuż po upadku żelaznej kurtyny, i w parę miesięcy po odzyskaniu suwerenności po rozpadzie bloku wschodniego, była integracja z instytucjami zachodnioeuropejskimi i transatlantyckimi. Przywódcy Polski, Węgier i ówczesnej Czechosłowacji nie chcieli, by wskutek powołania nowej organizacji regionalnej dać pretekst decydentom na Zachodzie, by ci jeszcze bardziej opóźniali proces integracji europejskiej. Drugim celem, przyświecającym przede wszystkim prezydentowi Czechosłowacji Václavowi Havlowi, było uzyskanie gwarancji, że nie dojdzie do uzyskania dominującej pozycji przez żadne z państw regionu. W czeskiej tradycji ciągle bowiem pobrzmiewały echa międzywojennego sporu z Polską o przywództwo na tym obszarze i aspiracje Warszawy do odgrywania roli państwa średniej wagi na arenie międzynarodowej. Lekarstwem na te lęki miały być właśnie brak instytucjonalizacji Grupy Wyszehradzkiej i przyjęta zasada konsensusu przy podejmowaniu decyzji.

Mimo wszystkich obiekcji i braku zaufania do Polski na początku współpracy wyszehradzkiej te 30 lat dobrze przysłużyło się regionowi. Oczywiście nie zawsze udaje się wszystkim czterem państwom uzgodnić wspólne stanowisko. Warszawa nie uzyskała wsparcia pozostałych stolic wyszehradzkich w sprawie pracowników delegowanych, brak jest też wspólnej oceny polityki rosyjskiej czy solidarności energetycznej w obliczu Nord Stream 2. Grupa Wyszehradzka nie jest ścisłym sojuszem, ale dotychczasowe doświadczenie zbudowało duże pokłady zaufania, coś, czego trudno było oczekiwać po historycznych doświadczeniach we wzajemnych relacjach. Mowa tu nie tylko o trudnych polsko‑czechosłowackich kontaktach w okresie międzywojennym, lecz także o węgierskich pretensjach do południowych terenów Słowacji. Od 1991 r. zamiast toczyć spory, te cztery państwa odbudowują i konsolidują Europę Środkową. Można nawet się zastanawiać, czy bez tych pozytywnych doświadczeń powstałby pomysł powołania do życia innego, coraz bardziej obiecującego, projektu – inicjatywy Trójmorza. Będzie zatem co świętować 15 lutego, choć z powodu koronawirusa nie tak hucznie, jak rocznica na to zasługuje.

Powiązane