„Miałem koncepcję, którą do dziś uważam za dobrą, ale, niestety, kompletnie nierealną przy obecnym nastawieniu elit europejskich – chodzi o stworzenie takiej Unii Europejskiej, która radykalnie zmniejszyłaby interwencje w sprawy poszczególnych państw, ale stałaby się za to prawdziwym supermocarstwem z prawdziwą armią dużo silniejszą od rosyjskiej”.
Wizja integracji europejskiej Jarosława Kaczyńskiego wynikała wprost z jego poczucia zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie tego typu współdziałanie państw członkowskich nie miało na celu zastępowanie NATO i przywódczej roli USA w tym sojuszu, ale raczej ich uzupełnienie przez solidarny wysiłek państw Unii Europejskiej. Ponadto prezes Prawa i Sprawiedliwości nie chciał Unii ingerującej w sprawy wewnętrzne państw, zwłaszcza w kompetencje pozostawione przez traktaty demokracjom narodowym i ich wyborom. Niestety, Kaczyński już w 2017 r. miał świadomość, że jego wizja jest nierealna.
Jak pokazał spór wokół praworządności, instytucje unijne i niektóre państwa Europy Zachodniej w coraz większym stopniu ingerują w funkcjonowanie demokracji w Europie Środkowej. Dotyczy to nie tylko reformy sądownictwa, lecz także wielu kwestii ideologicznych, takich jak prawo do aborcji i uprawnienia mniejszości seksualnych, które to sprawy traktaty pozostawiają lokalnym wyborcom. Przynajmniej od r. 2019 nastąpiła ofensywa środowisk lewicowych i liberalnych w UE, które starały się wykluczyć z dyskursu publicznego ugrupowania i rządy konserwatywne lub chadeckie, określając je jako populistyczne i eurosceptyczne. Chodziło o zwiększenie spójności projektu europejskiego na płaszczyźnie ideologicznej. W praktyce metody realizowania tej spójności łamały to, co zawarte w traktatach unijnych, podstawowe zasady demokracji, a także przyczyniały się do podziałów w UE.
Wizja Kaczyńskiego była trudna do urzeczywistnienia także z innych powodów. Przede wszystkim społeczeństwa europejskie miały odmienne priorytety strategiczne i inaczej postrzegały zagrożenia w sferze bezpieczeństwa. Ponadto lansowana wśród elit zachodnioeuropejskich idea autonomii strategicznej zakładała wzmacnianie Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (WPBiO) jako sposobu zwiększania niezależności od USA oraz budowania alternatywnej wobec NATO formy współpracy. Jednocześnie postępy integracji w sferze bezpieczeństwa miały narzucić interesy strategiczne dwóch dominujących państw, tj. Francji i Niemiec, pozostałym uczestnikom integracji europejskiej. Wreszcie wyzwanie dla współpracy obronnej w UE stanowiła koncepcja „pokojowej siły” i przywiązanie do liberalnych wartości jako nadrzędnych w polityce zewnętrznej Unii.
Do ważnych cech Europejczyków należały poważne różnice w opiniowaniu kwestii międzynarodowych. Wynikało to z prostego faktu – podstawą dla kształtowania tożsamości było państwo, narodowa kultura i tradycja. Dodatkowy czynnik stanowiły sprzeczne interesy między krajami, coraz bardziej widoczne w okresie kryzysów. Przykładem jest postrzeganie NATO. W badaniach z 2020 r. Polacy i narody krajów Bałtyckich oceniały tę organizację bardzo przychylnie. Znacznie bardziej nieufnie ustosunkowali się do niej Niemcy, Francuzi i Hiszpanie.
W wymienionych państwach Europy Środkowej przychylnych opinii przybywało w ostatnich kilkunastu latach, z kolei w Niemczech i Francji ich liczba wyraźnie malała. Gotowość do wywiązywania się z sojuszniczej pomocy wojskowej na wypadek ataku ze strony Federacji Rosyjskiej wszędzie w UE plasowała się na niskim poziomie, co świadczy o pacyfistycznym nastroju Europejczyków, a najniższy procent odnotowano w społeczeństwie niemieckim i włoskim. W tych krajach zgoda na realizację art. 5 traktatu atlantyckiego była najmniejsza, co oznacza, że faktycznie przestały one wiązać z tą organizacją poważne nadzieje.
W zróżnicowany sposób postrzegano USA. Badania Komisji Europejskiej dowodziły, że większość mieszkańców UE negatywnie oceniała Stany Zjednoczone (48 proc., natomiast sądów pozytywnych 45 proc.). Jednocześnie różniły się opinie między poszczególnymi krajami. O ile kraje Europy Środkowej były w większości przychylne USA, o tyle odwrotna sytuacja miała miejsce w zachodniej części kontynentu. Najbardziej negatywne zdanie mieli m.in. Niemcy i Francuzi. Potwierdzały to analizy amerykańskie. W jednym z badań tylko 26 proc. Niemców miało pozytywny stosunek do USA. Jednocześnie spadek zaufania w Europie Zachodniej do, mogłoby się wydawać największego sojusznika, wiązał się z osobą polityka zasiadającego w Białym Domu. Niski poziom zaufania we Francji i Niemczech był szczególnie widoczny w okresie prezydentur Georga W. Busha oraz Donalda Trumpa, natomiast znacznie wyższy w czasie rządów Baracka Obamy.
Wspomniane oceny przełożyły się na poparcie dla polityki Trumpa na arenie międzynarodowej, w tym m.in. w sprawach imigrantów i Iranu. Krytyka amerykańskich działań wobec tego kraju była znacznie mniejsza np. w Polsce niż w Niemczech lub Francji. Z kolei w kwestii imigrantów politykę Trumpa pozytywnie oceniano w Europie Środkowej, w sytuacji kiedy społeczeństwa Europy Zachodniej ją odrzucały. Niemcy, Francuzi i Hiszpanie uznawali politykę USA za większe zagrożenie od rosyjskiego. W innych badaniach Niemcy chcieli poszerzać współpracę międzynarodową z Francją, postrzeganą jako kluczowy partner w polityce europejskiej. Co interesujące, optowali również za rozwojem kooperacji z Rosją i Chinami, podczas gdy większość respondentów domagała się ograniczenia relacji z USA. Opowiadała się też za zwiększeniem autonomii politycznej wobec Waszyngtonu. W świetle tych danych trudno się dziwić, że w r. 2020 blisko połowa Niemców popierała postulat usunięcia amerykańskich baz wojskowych z terytorium kraju, co zyskało nawet wsparcie ze strony niektórych ugrupowań politycznych.
Badania Komisji wskazywały, że narody UE negatywnie oceniają Federację Rosyjską (62 proc.), choć nie brakowało społeczeństw o pozytywnym stosunku do tego państwa, m.in. w Bułgarii, na Cyprze i w Grecji. Niemniej negatywna opinia nie przekładała się na poczucie zagrożenia ze strony Moskwy, zwłaszcza w państwach Europy Zachodniej. Analizy dowodziły, że społeczeństwa tej części UE nie obawiały się wojny konwencjonalnej w Europie ani ataku nuklearnego.
Jak się wydaje, punktem zwrotnym dla zmiany perspektywy strategicznej na zachodzie Europy było zakończenie zimnej wojny i zjednoczenie Niemiec. Rosję przestano tutaj postrzegać jako zagrożenie. Natomiast zachodnich Europejczyków coraz bardziej niepokoiła amerykańska potęga w skali światowej i jej oddziaływanie na Starym Kontynencie. Chodziło nie tylko o przewodzenie Waszyngtonu w sferze bezpieczeństwa, lecz także o wykorzystywanie tego faktu do wywierania wpływu na inne obszary, w tym również w celu promowania amerykańskich interesów gospodarczych, niekiedy kosztem tych europejskich. Nieprzypadkowo prezydent Donald Trump zażądał spłaty przez Niemcy rachunku za parasol militarny rozłożony nad tym krajem przez USA i NATO. Koncesje gospodarcze były bowiem oczekiwane przez kolejne administracje amerykańskie jako cena zależności państw europejskich (ale np. także Japonii) w zakresie bezpieczeństwa.
Postrzeganie zagrożenia rosyjskiego było odmienne we wschodniej i zachodniej części UE. Np. po wojnie w Osetii Południowej w r. 2008 tylko państwa bałtyckie i Polska zwiększyły nakłady zbrojeniowe. W pozostałej części UE systematycznie je redukowano od zakończenia zimnej wojny. Wydatki na ten cel wzrosły ponownie w Polsce, Szwecji i w państwach bałtyckich po agresji Rosji na wschodnią Ukrainę i aneksji Krymu w 2015 r., ale zmniejszyły się m.in. w Niemczech.
Społeczeństwa Europy Zachodniej nie postrzegały żadnego z mocarstw zewnętrznych jako zagrożenie wojskowe. Wśród zagrożeń międzynarodowych dużo ważniejsze dla narodów UE były kwestie dotyczące zmiany klimatu albo terroryzm, przestępczość zorganizowana i problemy nadmiernej imigracji. W okresie kryzysów gospodarczych na pierwszy plan wysuwały się natomiast problemy wewnętrzne związane z bezrobociem i nierównościami społecznymi.
Koncepcja autonomii strategicznej ma wiele interpretacji, ale najbardziej istotne jest tutaj podejście polityków francuskich. Zakładają oni, że polityka Unii powinna zmierzać do niezależności od USA i NATO. Alternatywna postawa wobec rozwoju WPBiO – jako uzupełnienia działań NATO – została skrytykowana przez Emmanuela Macrona, określił on ją jako „błędną interpretację o historycznym wymiarze”. Francuski prezydent wielokrotnie dawał znać, że dąży do geopolitycznego zbliżenia z Moskwą, a także do zwiększenia dystansu wobec Waszyngtonu. Choć politycy niemieccy byli ostrożni w sprawie radykalizmu myśli geopolitycznej Macrona, to jednak zasadniczo aprobowali porozumienie z Rosją, zwłaszcza na płaszczyźnie ekonomicznej. Jednocześnie starali się wzmocnić swoje przywództwo zarówno w polityce zewnętrznej UE, jak i na polu WPBiO.
Służyło temu ich ponawiane oczekiwanie wprowadzenia głosowania większościowego w instytucjach międzyrządowych w obu sferach. Polityka obronna miała realizować interesy francuskie w ich byłej sferze wpływów kolonialnych, a także rozwijać potencjał przemysłu wojskowego w największych państwach Europy Zachodniej i zwiększać eksport uzbrojenia. Takie ambicje polityki europejskiej w żaden sposób nie mogły zapewnić bezpieczeństwa terytorium UE, a przynajmniej państwom usytuowanym w jej wschodniej części. Wspomniane kraje mogły natomiast oczekiwać, że centralizacja polityki unijnej będzie premiowała interesy największych państw Europy Zachodniej, a jednocześnie nie doceni preferencji strategicznych krajów Europy Środkowej.
W szeregu sondaży dało o sobie znać pacyfistyczne nastawienie Europejczyków. Byli oni też przywiązani do idei „pokojowej siły” (ang. peaceful power) lub „potęgi normatywnej” (ang. normative power), co oznaczało, że w relacjach międzynarodowych na pierwszym miejscu stawiali promocję pokoju, praw człowieka, demokracji i innych wartości europejskich. Może to stanowić wyzwanie dla kształtowania poparcia społecznego dla rozwoju polityki obronnej, z natury rzeczy posługującej się argumentem siły i groźbą wojny.
Konsekwencją pacyfizmu Europejczyków było przyjęcie kultury strategicznej w UE, która opierała się na środkach oddziaływania pokojowego, głównie odnoszącego się do prawa międzynarodowego oraz wymiany gospodarczej. Europejczycy niechętnie wskazywali na własne cele geopolityczne, w tym na największych rywali stanowiących zagrożenie dla ich bezpieczeństwa, ale dopuszczali możliwość stosowania wobec nich środków przymusowych, zwłaszcza w wymiarze militarnym. Dlatego Andrew Cottey, oceniając unijne dokumenty strategiczne, określił Unię jako organizację astrategiczną, a więc nieposługującą się „wielką strategią” (ang. grand strategy), tak jak to czynią inne mocarstwa. Z kolei Asle Toje uznał Unię za „małą potęgę” w wymiarze strategicznym. Nawet jeśli w ramach WPBiO podjęto ponad 30 operacji zagranicznych, to były one małe w swojej skali, nakierowane na utrzymanie pokoju lub na cele bardziej cywilne aniżeli wojskowe. Natomiast Ana Juncos uznała, że polityki zagraniczna i obronna UE są w zbyt wielkim stopniu zależne od liberalnej narracji, faktycznie ograniczającej możliwości skutecznego realizowania celów w zakresie bezpieczeństwa.
Tak jak wspomniałem, polityka obronna Unii była przede wszystkim ukierunkowana na rozwój przemysłu wojskowego oraz sprzedaż uzbrojenia, a w znacznie mniejszym stopniu na zapewnienie wspólnego bezpieczeństwa w UE.
Wizja pogłębienia integracji w polityce obronnej jest trudna do zrealizowania. Przede wszystkim dlatego, że narody europejskie są podzielone, mają odmienne kultury strategiczne i inną percepcję zagrożeń oraz interesów geopolitycznych. W krajach Europy Zachodniej, a więc mających wielkie znaczenie w procesach integracyjnych, nie było poczucia zagrożenia geopolitycznego, które mogłoby uzasadnić potrzebę rozwoju polityki obronnej UE lub tworzenia europejskiej armii.
Główny motyw konstruowania europejskiej polityki obronnej stanowiła idea „strategicznej autonomii” wobec USA i NATO. W państwach Europy Środkowej koncepcja ta napotykała poważny opór, gdyż sojusz transatlantycki był fundamentem ich bezpieczeństwa. Dlatego dążenie Francji i Niemiec do zwiększenia zakresu głosowania większościowego w obszarze polityki zewnętrznej mogło oznaczać kształtowanie polityki unijnej zgodnie z własnymi preferencjami, ale wbrew interesom strategicznym niektórych krajów Europy Środkowej. Ponadto krytyka USA w społeczeństwach Europy Zachodniej zasadzała się na pacyfizmie oraz niechęci do militaryzmu Stanów Zjednoczonych. Na tego typu opiniach trudno jest zbudować kapitał dla rozwoju europejskiego potencjału wojskowego. Dominujące postawy społeczne w tej sferze albo utrudniały wyznaczanie wspólnych celów strategicznych, albo wręcz przyczyniały się do osłabiania zdolności w zakresie bezpieczeństwa Unii.
Powiązane
Ulderico de Laurentiis • 22.01.2022.
Ulderico de Laurentiis • 23.11.2021.
Ulderico de Laurentiis • 31.08.2021.
Ulderico de Laurentiis • 22.01.2022.
Ulderico de Laurentiis • 23.11.2021.
Ulderico de Laurentiis • 31.08.2021.