Email Facebook Twitter LinkedIn
×ECR Party
The Conservative
ECR Party
TheConservative.onlineTwitterFacebookInstagramYouTubeEmailECR Party’s multilingual hub for Centre-Right ideas and commentary
PolishPolishEnglishBulgarianCroatianCzechItalianMacedonianRomanianSpanishSwedish
The Conservative
Wiadomości & Publicystyka   |    TV   |    Print   |    Publicyści

Z więzienia na prezydenta. Chanstytucja dla Kirgistanu

PAP/EPA

Do władzy wyniosła go, kolejna w ostatnich kilkunastu latach, uliczna rewolta. Sadyr Dżaparow wie, jak gorący jest fotel prezydenta Kirgistanu, i nie chce podzielić losu trzech swych poprzedników zmiecionych przez bunt części rodaków. Stąd pomysł zmiany konstytucji i wprowadzenie silnego systemu prezydenckiego.

Wszystko zaczęło się od wyborów parlamentarnych w październiku 2020 r. Opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa, a na ulice wyszło tysiące demonstrantów. Zaskakująco łatwo obalono rząd, a zaraz potem do dymisji podał się też prezydent Sooronbaj Dżeenbekow. To już trzeci prezydent od 2005 r., który wraz z rządem został odsunięty w wyniku protestów. Po kilku dniach chaosu i rywalizacji różnych ugrupowań stery rządów Kirgistanem przejął – jak to zwykle bywa w takich rewolucyjnych okolicznościach – ten najbardziej zdeterminowany i bezwzględny w działaniu, czyli Sadyr Dżaparow. Został premierem i p.o. prezydenta.

Prezydent z konstytucją w pakiecie

52-letni doświadczony polityk, były urzędnik, wieloletni deputowany – mogłoby się wydawać, że to rzecz naturalna, iż parlament oddaje mu władzę. Gdyby nie to, że jeszcze kilkadziesiąt godzin wcześniej Dżaparow siedział… w więziennej celi. I to od trzech lat, gdy wrócił do kraju. Skazano go jeszcze w 2013 r. za zorganizowanie zamieszek i porwania (chodziło o spór o nacjonalizację kopalni złota Kumtor). Zresztą zarzuca się mu też czynny udział w pogromach ludności uzbeckiej w prowincji Osz w 2010 r. To nacjonalista i populista. Co, nawiasem mówiąc, dało mu też miażdżące zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Kampania była świetnie zorganizowana, biła konkurencję na głowę, jeśli chodzi o finansowanie, a sam Dżaparow trafił do serc i umysłów rodaków, posługując się mieszanką haseł nacjonalistycznych i populistycznych apeli o wprowadzeniu silnej władzy, która zaprowadzi wreszcie na dobre spokój i porządek w niestabilnym politycznie od kilkunastu już lat Kirgistanie.

10 stycznia 2021 zmiażdżył rywali, zdobywając 79 proc. głosów. Nie tylko dzięki programowi i pieniądzom, ale w nie mniejszym stopniu dzięki wsparciu administracji – wcześniej, jako p.o. prezydenta, mianował sojuszników na kluczowe stanowiska. To dlatego OBWE oceniła, że wybory nie spełniały „wymogu równego traktowania” ich uczestników, ale były jednak „dobrze zorganizowane”. Dżaparow nie powinien jednak czuć się tak pewnie, jakby na to wskazywał wynik wyborów. Po pierwsze, z wymienionych wyżej powodów. Po drugie, frekwencja wyniosła tylko 39 proc. i widoczne jest ogromne rozczarowanie społeczeństwa sytuacją w kraju. Jeśli do tego dodać nieuchronne pogłębienie kryzysu gospodarczego i problemów społecznych (w pewnym momencie Kirgizi zobaczą, że nowy prezydent nie jest w stanie spełnić obietnic), to nie dziwi pośpiech ze zmianą konstytucji. Dżaparow chce formalnie umocnić swoją władzę, by być lepiej przygotowanym na próby rewolty. Nie może zapominać, że nacjonalistyczny populizm odstrasza część elit, szczególnie z południa kraju, oraz mniejszości narodowe, zaś orientacja na Rosję i Chiny – środowiska prozachodnie.

Wraz z wyborami prezydenckimi odbyło się konsultacyjne referendum w sprawie ustroju państwa. Za prezydenckim – do którego dąży Dżaparow – zagłosowało 74,75 proc. uczestników plebiscytu, za parlamentarnym – 10,14 proc. Prezydent zapowiedział przedterminowe wybory parlamentarne na maj 2021 r. Wcześniej powinno odbyć się referendum ws. nowej konstytucji. Z przecieków na temat przygotowywanego projektu ustawy zasadniczej wynika, że prezydent nie tylko będzie de facto kierował rządem i ustalał zasadnicze kierunki polityki krajowej i zagranicznej, lecz będzie też wyznaczał: przewodniczących Sądu Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, prokuratora generalnego, szefa Banku Narodowego, połowę składu Centralnej Komisji Wyborczej. Rola parlamentu, zmniejszonego ze 120 do 90 deputowanych, zostanie drastycznie ograniczona. Będzie to maszynka do głosowania – nad projektami zaaprobowanymi przez prezydenta. Procedura impeachmentu ma być na tyle skomplikowana, że uniemożliwi wszelkie próby usunięcia prezydenta z urzędu. Nowa konstytucja da prezydentowi tak ogromną władzę, że już zaczęto o niej mówić „chanstytucja” (chanowie rządzili w średniowieczu koczowniczymi Kirgizami).

Koniec wolności?

Dżaparow konsekwentnie zmierza do celu. Kluczem do władzy jest rzecz jasna kontrola nad strukturami siłowymi. Szefem służby bezpieczeństwa został stary sojusznik i kompan z ławy oskarżonych Kamczybek Taszyjew. Także inne stanowiska, w tym prokuratorskie, obsadzili ludzie Dżaparowa. Za kratki od razu w szybkim tempie zaczęli wędrować ci sami ludzie, którzy kiedyś uwięzili nowego prezydenta. Trzy dni przed zaprzysiężeniem Dżaparowa aresztowano byłego szefa bezpieki Abdila Segizbajewa. Dwa dni przed zaprzysiężeniem – byłego wiceszefa MSW Kursana Asanowa. Tego samego dnia do aresztu trafił też były premier Muhammetkały Abyłgazijew. To najbardziej znane nazwiska, ale zatrzymań przybywa. Łączą je trzy rzeczy: chęć zemsty (osobisty odwet Dżaparowa), eliminacja politycznej konkurencji oraz realizacja wyborczej obietnicy walki z korupcją (we wszystkich tych sprawach to jeden z głównych zarzutów).

Ale prezydent i tak zdaje sobie sprawę, że jego władza będzie w przyszłości podważana. Za dużo było wątpliwych prawnie – czy wręcz niezgodnych z prawem – decyzji między październikową rewoltą a styczniowymi wyborami. Zacząć należy od tego, że mandaty deputowanym wygasły 28 października 2020, ale że wybory z 4 października unieważniono, to parlament sam sobie przedłużył pełnomocnictwa aż do zorganizowania nowych wyborów. Oczywiście nie miał takiego prawa, więc każda decyzja deputowanych po 28 października 2020 r. jest w świetle prawa nieważna.

Nowa konstytucja – nie ma wątpliwości, że zostanie przyjęta – zakończy niezbyt fortunny 10-letni eksperyment rządów mieszanych, prezydencko-parlamentarnych. Nowy Kirgistan ma być nie tylko republiką prezydencką, lecz też krajem, gdzie władza agresywnie promuje „tradycyjne wartości” i patriotyzm. To oznaczać może koniec politycznej wolności w stopniu nieznanym w sąsiednich postsowieckich republikach środkowoazjatyckich. Próby budowania satrapii, jak w Tadżykistanie czy Uzbekistanie, kończyły się protestem społecznym i obaleniem przesadzających w korupcji i autorytaryzmie rządów. Dżaparow może to zmienić – także przy wsparciu Rosji i Chin.

Władimir Putin był jednym z pierwszych przywódców, którzy pogratulowali wyborczego zwycięstwa. Dżaparow zaś już wcześniej obiecał, że Rosja pozostanie głównym strategicznym partnerem Kirgistanu. Dla Moskwy Kirgistan to strefa szczególnego zainteresowania. Nie chodzi tylko o historię (jeszcze nawet XIX w.) i dziedzictwo związków posowieckich. Kirgistan ma też, ze względu na położenie, duże znaczenie strategiczne – stąd duża rosyjska baza wojskowa w Kant. Rosjanie mają tu jednak coraz poważniejszego rywala. Na razie głównie gospodarczego – to w Chinach Kirgistan potężnie się zadłużył, co daje Pekinowi duże możliwości nacisku na Biszkek. Jedno jest pewne – ani Rosji, ani Chinom nie jest na rękę destabilizacja Kirgistanu. Na to też będzie liczył „chan” Sadyr Dżaparow.

Powiązane