Czy Polska oraz Europa Środkowa i Wschodnia mogą liczyć na rozwój współpracy energetycznej z USA za prezydentury nowego gospodarza Białego Domu? Odpowiedź nie jest jednoznaczna...
Tematem, który w ostatnich tygodniach zdominował debatę publiczną w Polsce, w Europie oraz na świecie były wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Okazały się one jednymi z najbardziej wyrównanych, zaciekłych, ale i ważnych w historii tej liczącej sobie prawie 250 lat demokracji. W dniu 7 listopada br. w USA ogłoszono, że Joe Biden wygrał wybory prezydenckie i zostanie 46. przywódcą Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie Donald Trump zapowiedział wystąpienie na drogę sądową w celu potwierdzenia prawidłowości procesu wyborczego. Mimo, że w USA gorączka powyborcza zapewne utrzyma się w najbliższych miesiącach, warto zadać sobie pytanie, co zwycięstwo Joe Bidena oznacza dla Polski oraz innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, zwłaszcza w wymiarze współpracy energetycznej i szans na dalszą poprawę bezpieczeństwa energetycznego Starego Kontynentu. Ważną kwestią będzie także to jakie projekty współpracy z partnerami europejskimi, zapoczątkowane przez Trumpa, mają szansę być kontynuowane przez nową administrację amerykańską.
Istotnym aspektem partnerstwa energetycznego Stanów Zjednoczonych z Polską jest handel skroplonym gazem ziemnym, czyli LNG. Pierwsza kadencja prezydenta Donalda Trumpa w kontekście zapowiedzi wsparcia współpracy energetycznej była dla Polski i innych państw Europy Środkowej i Wschodniej dobra. Trump popierał zwiększanie niezależności energetycznej USA poprzez rozwój zasobów ropy i gazu (w tym z tzw. złóż łupkowych). W kampanii wyborczej Trump powoływał się na sukces amerykańskiej rewolucji łupkowej, dzięki której USA z importera ropy i gazu oraz staje się ich eksporterem. Takie działanie zwiększa aktywność USA w zakresie eksportu energii, zwłaszcza gazu LNG, co zmniejsza uzależnienie wielu krajów w Europie Środkowej i Wschodniej od innych źródeł gazu. W trakcie kampanii wyborczej Biden był z kolei za ograniczeniem wydobycia ropy i gazu w USA, a jako prezydent elekt zapowiedział promocję tzw. zielonej energii, w tym powrót do globalnego porozumienia klimatycznego.
W przypadku gazu ziemnego, ostatnich latach, dzięki USA, nastąpił wzrost bezpieczeństwa energetycznego zarówno Polski, jak i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W 2019 r. amerykańskie LNG pokrywało ok. 5,5% zapotrzebowania na gaz w Polsce, podczas gdy jeszcze w 2017 r. nie istniały możliwości dywersyfikacji jego źródeł poprzez takie dostawy. Dwa nowe tankowce LNG będą transportować do Polski skroplony gaz ziemny zakontraktowany z USA przez polskie PGNiG. Światowy gigant Shell otworzył pierwsze centrum LNG w Polsce, będące jednocześnie jedynym w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Trump zapowiadał również wsparcie w sprawie budowy elektrowni jądrowej w Polsce.
Dzięki wsparciu USA w 2016 r., za prezydentury Trumpa, uruchomiono Inicjatywę Trójmorza (3SI), która zrzesza 12 środkowoeuropejskich państw członkowskich UE. Amerykańska administracja zapowiadała wsparcie inwestycji energetycznych 3SI kwotą 1 mld dolarów. Joe Biden może kontynuować stanowisko Donalda Trumpa, co byłoby korzystne dla Polski i regionu. Z wypowiedzi Michaela Carpentera, doradcy Bidena ds. polityki zagranicznej, wynika, że projekt ten może stanowić przeciwwagę dla chińskiej inicjatywy pn. „Jednego pasa, jednej drogi”. Trójmorze ma wesprzeć m.in. regionalny rozwój połączeń gazu ziemnego i zdolności importowych LNG (terminale w Polsce i Chorwacji jako dwa węzły dywersyfikacji gazowej 3SI). Z polskiego punktu widzenia istotne jest, aby USA chciało kontynuować budowę infrastruktury energetycznej Trójmorza.
Współpraca energetyczna USA i Europy za kadencji Bidena z pewnością będzie miała inny charakter niż za prezydentury Trumpa. Szansą dla państw Europy Środkowej i Wschodniej może być utrzymanie wsparcia Waszyngtonu dla projektu Trójmorza oraz zapowiedzi Bidena dotyczące kontynuacji stanowczej polityki względem gazociągu Nord Stream 2. Pytanie czy polityka energetyczna nowego prezydenta USA nie stanie się nadrzędna wobec promocji nowych rodzajów energii.
Joe Biden wraz z wiceprezydent Kamalą Harris przedstawili program pn. „Przywrócić przywództwo Ameryki”, w którym walka ze zmianami klimatu jest jednym z priorytetów. Celem strategii mają być: osiągnięcie neutralności klimatycznej przez USA do 2050 r., inwestycje w „zielony” wodór oraz małe reaktory nuklearne (SMR).
Według programu Bidena, pandemia COVID-19 wykazała, że tradycyjna polityka energetyczna zawodzi. Biden chce ponownie włączyć USA do porozumienia klimatycznego z Paryża, co ma być przykładem dla innych krajów i zachęcić do prowadzenia podobnej polityki.
Jego sztab planuje: stymulować rozwój gospodarczy inwestycjami w infrastrukturę przesyłu energii oraz na rzecz czystego powietrza i wody, rozwijać transport niskoemisyjny, stworzyć milion miejsc pracy w amerykańskim przemyśle motoryzacyjnym promując elektromobilność, promować budynki efektywne energetycznie, wspierać odnawialne źródła energii i „zielony” wodór oraz budować nowoczesne małe reaktory modularne (SMR).
Wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Europy ma i będzie miało strategiczne znaczenie dla Waszyngtonu. Mimo „azjatyckiego piwotu”, Stany Zjednoczone, bez wsparcia Europy, nie są w stanie konkurować z Chinami. Wspólna, euroatlantycka strefa bezpieczeństwa – w tym jej wymiar energetyczny – mimo pojawiających się okresowo wątpliwości zgłaszanych przez niektórych polityków, ma strategiczne znaczenie nie tylko dla USA, ale przede wszystkim dla krajów europejskich. Miejmy nadzieję, że „zielona polityka energetyczna” zapowiadana przez Bidena nie zmieni optyki Waszyngtonu na dalsze wsparcie bezpieczeństwa energetycznego Europy.
Powiązane
Ulderico de Laurentiis • 03.11.2021.
Ulderico de Laurentiis • 03.11.2021.