Email Facebook Twitter LinkedIn
×ECR Party
The Conservative
ECR Party
TheConservative.onlineTwitterFacebookInstagramYouTubeEmailECR Party’s multilingual hub for Centre-Right ideas and commentary
PolishPolishEnglishBulgarianCroatianCzechItalianMacedonianRomanianSpanishSwedish
The Conservative
Wiadomości & Publicystyka   |    TV   |    Print   |    Publicyści

Białoruska porażka Putina

ALEXANDER ZEMLIANICHENKO / POOL

Rosja nie miała dobrego wyboru, gdy Białoruś pogrążyła się w politycznym kryzysie. Wybrano, zdaniem Kremla, mniejsze zło. Popieranie Alaksandra Łukaszenki w dłuższej perspektywie obróci się jednak przeciwko Rosji...

Na Białorusi Kreml gra nie tylko o utrzymanie dominacji nad tym krajem. Stawka jest zdecydowanie większa - chodzi o cały system zależności i sojuszy na obszarze postsowieckim, budowany przez Rosję już za czasów Borysa Jelcyna. Teraz Władimir Putin musi walczyć o zachowanie wpływów na Białorusi, bo osłabienie lub utrata rosyjskiej pozycji w tym kraju zadziała na zasadzie domina: kolejne kraje związane dotąd z Moskwą zaczną zmieniać swoją geopolityczną orientację. Dlatego Putin po kilkunastu dniach niepewności zdecydował się jednak jednoznacznie pomóc Łukaszence. Kreml nie może sobie pozwolić na zmianę reżimu drogą oddolnej rewolucji, nawet gdyby rządy objęła prorosyjska ekipa. Celem Moskwy jest utrzymanie Białorusi w granicach geopolitycznej przestrzeni, określanej jako „ruski mir” (rosyjski świat), przez co należy rozumieć nie tylko więzi sojusznicze militarne i polityczne, ale też zależność gospodarczą oraz brak demokracji i swobód demokratycznych. Problem w tym, że pomoc dla dyktatora wbrew stanowisku większości społeczeństwa w końcu może doprowadzić do trwałej zmiany nastawienia Białorusinów do Rosji. Dziś opozycja zapewnia, że nie chodzi o geopolityczną zmianę i Białoruś chce nadal być sojusznikiem Rosji, tyle, że bez Łukaszenki. Jeśli jednak Rosjanie będą utrzymywali swoją polityczną i ekonomiczną pomocą reżim, Białorusini zaczną szukać alternatywy, co oznacza zwrot ku Zachodowi. Podstawy ku takiej zmianie nastawienia są widoczne już teraz – dziś więcej młodych Białorusinów studiuje w Polsce, niż w Rosji.

Nieprzewidziane komplikacje

Białoruś ma dla Rosji ogromne znaczenie strategiczne – choćby dlatego, że jest buforem oddzielającym od wschodniej flanki NATO, a więc i odsuwającym potencjalne zagrożenie dla samej Moskwy (vide mapa!). To Białoruś jest tym pomostem, przez który szły na Rosję armie polskie, francuskie czy niemieckie, tak samo jak przez ten obszar maszerowali na podbój Europy Rosjanie - czy to w czasach carskich czy sowieckich. Białoruś jest kluczowym sojusznikiem Rosji na kierunku zachodnim i lojalnym członkiem zdominowanych przez Moskwę postsowieckich struktur wojskowych, politycznych i gospodarczych: Państwa Związkowego Rosji i Białorusi, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ), Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej czy Wspólnoty Niepodległych Państw. Pod względem wojskowym Białoruś jest de facto częścią przestrzeni strategicznej Rosji. Armia białoruska jest tak naprawdę podporządkowana rosyjskiemu Zachodniemu Okręgowi Wojskowemu. Kadra białoruska szkolona jest w Rosji, Rosjanie mają na Białorusi strategiczne obiekty wojskowe.

Rosyjski plan dla Białorusi przewidywał, że wybory wygra Łukaszenka, ale będzie bardzo osłabiony dobrym wynikiem opozycji, a więc bardziej skłonny do ustępstw w kwestiach integracji. Skala protestów zaskoczyła Kreml podobnie jak Łukaszenkę. Co ważne, Rosja nie pospieszyła wcale z deklaracjami wsparcia dla reżimu w Mińsku. Putina w złożeniu gratulacji Łukaszence wyprzedzili przywódcy Chin i Kazachstanu, a nawet Ramzan Kadyrow. Rosyjskie media państwowe z rezerwą relacjonowały wyniki wyborów na Białorusi. Zagrożony Łukaszenka zabiegał mocno o jasną deklarację Kremla, ale Putin długo wstrzymywał się. Dopiero po serii telefonicznych rozmów doszło do spotkania w Soczi, gdzie oprócz politycznego wsparcia Łukaszenka dostał potwierdzenie kredytu w wysokości 1,5 mld dolarów.

Tak źle, i tak niedobrze

Moskwa uważa Białoruś za część swojej strefy wpływów, kluczowy element tzw. ruskiego mira, przestrzeni cywilizacyjnej skupionej wokół Rosji. Białoruś ma ogromne znaczenie dla Kremla zwłaszcza po tym, jak z tego „ruskiego mira” wypadła Ukraina. Rosja nie może pozwolić sobie na kolejną rewolucję. Gdyby obalono reżim na Białorusi, uznawanej za najspokojniejszą część postsowieckiej przestrzeni, zamieszkałej przez ludność, którą uważano za bierną politycznie i nieskorą do łamania obowiązującego prawa, byłby to ogromny cios dla reżimu Putina i zachęta dla jego przeciwników w samej Rosji. Putin boi się demokracji i wolności, nawet gdyby demokratyczne i wolne państwo pozostawało najbliższym sojusznikiem Rosji. Żeby mieć zaufanie Kremla nie wystarcza być prorosyjskim. Nie wystarcza nawet być antyzachodnim. Trzeba też być autokratą.

Jednak Kreml widzi, że Łukaszenka nie ma już poparcia Białorusinów. Putin będzie więc chciał wykorzystać słabą pozycję Łukaszenki, by pogłębić proces integracji, czyli zwiększyć podporządkowanie sobie zachodniego sąsiada. Słaba pozycja Mińska w negocjacjach z Rosją wynika nie tyle już nawet z protestów i odwrócenia się większości Białorusinów od reżimu, ale z dramatycznej sytuacji gospodarczej. Łukaszenka może już liczyć tylko na wsparcie finansowe Moskwy (alternatywa chińska okazała się złudna) i na Putina jest skazany, szczególnie dlatego, że ostatnie wydarzenia polityczne w kraju znów pogorszyły drastycznie relacje z Zachodem (a co za tym idzie, Mińsk nie może też liczyć na współpracę z MFW czy Bankiem Światowym). W tej sytuacji warto zadać sobie pytanie: w którym momencie Kreml podejmie próbę zastąpienia Łukaszenki, bo to akurat jest raczej pewne. Obecny białoruski prezydent o tym wie. Jeśli nie zgodzi się na rosyjski scenariusz powolnej transformacji, będzie represjonował opozycję, w dużym stopniu prorosyjską tak, by wyeliminować potencjalnych rywali. Wbrew pozorom, Moskwa nie ma wcale tak silnej pozycji i daleko do sytuacji, w której Łukaszenka zgodzi się na każdy warunek Kremla. Jeśli Rosjanie go usuną, będzie to też ich porażka. To będzie oznaczało demokratyczne zmiany na Białorusi. Nawet jeśli początkowo władzę weźmie opcja prorosyjska, to kwestią czasu będzie dobrowolny (drogą wyborów) zwrot Białorusi ku Zachodowi. Bo Zachód oznacza wolność. Rosja – niewolę.