Email Facebook Twitter LinkedIn
×ECR Party
The Conservative
ECR Party
TheConservative.onlineTwitterFacebookInstagramYouTubeEmailECR Party’s multilingual hub for Centre-Right ideas and commentary
PolishPolishEnglishBulgarianCroatianCzechItalianMacedonianRomanianSpanishSwedish
The Conservative
Wiadomości & Publicystyka   |    TV   |    Print   |    Publicyści

Zła passa rosyjskiego wywiadu

SPUTNIK POOL

Ostatni rok obfitował we wpadki rosyjskiego wywiadu. Głównie w Europie, ale nie tylko. Uwagę zwrócić należy na dwie rzeczy. Po pierwsze, dotyczyło to głównie szpiegów pod dyplomatycznym przykryciem. Po drugie, skończyła się chyba bezkarność wywiadu w Rosji w krajach tradycyjnie jej przyjaznych – od Bułgarii przez Słowację po Austrię.

Roku tak urodzajnego w skandale szpiegowskie nie było od końca zimnej wojny. Zaś jeśli mowa o wyrzucaniu rosyjskich agentów pod dyplomatycznym przykryciem, to ostatnio tak duża ich liczba została uznana za persona non grata podczas, zdaje się, solidarnej akcji wielu państw w reakcji na zamach na Skripala. W marcu 2018 r. z Wielkiej Brytanii, USA oraz wielu krajów UE i NATO (ale nie tylko) wydalono jednocześnie 160 rosyjskich dyplomatów! Tyle że wtedy wyrzucono ich za sam fakt, że pracują na dwa etaty. Teraz, w 2020 r., rosyjscy szpiedzy byli usuwani z wielu różnych krajów za konkretne wywiadowcze działania.

Granice przyjaźni

W 2020 r. liderem w sprawie wyrzucania rosyjskich dyplomatów-szpiegów, co niespodziewane, była Bułgaria. Kraj, który – choć jest członkiem i UE, i NATO – tradycyjnie uważano za jeden z najbardziej przyjaznych Rosji w Europie. Głównie ze względu na historię (rosyjskie cesarstwo w XIX w., zwyciężając Turcję, przyczyniło się do powstania niepodległego państwa bułgarskiego), ale też choćby prawosławną wiarę oraz słowiański język. W styczniu 2020 r. MSZ Bułgarii wyrzucił dwóch dyplomatów rosyjskich oskarżonych o szpiegostwo. We wrześniu to samo spotkało kolejnych dwóch Rosjan, którzy zbierali (za pieniądze) informacje o przemyśle zbrojeniowym Bułgarii od obywateli tego kraju. Wreszcie 18 grudnia Sofia wydaliła jeszcze jednego dyplomatę Federacji Rosyjskiej, i to nie byle jakiego, bo attaché wojskowego. Okazało się, że zbierał dane na temat wojskowych USA przebywających w Bułgarii na ćwiczeniach.

Za kraj tradycyjnie przyjazny Rosji od dawna uważa się Słowację. Ale nawet na tym froncie doszło w ubiegłym roku do spięcia. W sierpniu wydalono trzech dyplomatów, którzy według słowackich władz byli agentami wywiadu rosyjskiego. Nie miało to jednak związku z działaniami szpiegowskimi przeciwko Słowacji, lecz głośną sprawą zamordowania w sierpniu 2018 r. w Berlinie gruzińskiego Czeczena, emigranta i weterana wojen z Rosjanami, Zelimchana Changoszwilego. Okazało się, że kluczowa postać zamachu, niejaki Dawidow, schengeńską wizę dostał w konsulacie Słowacji w St. Petersburgu. Właśnie w związku z tą sprawą Słowacy wyrzucili trzech „dyplomatów”. Przy okazji Słowacji warto wspomnieć, że to, co napisała jedna z tamtejszych gazet, iż co trzeci z 45 pracujących w tym kraju rosyjskich dyplomatów zajmuje się szpiegostwem, potwierdza wiedzę właściwie powszechną, choć oczywiście nigdy oficjalnie niepotwierdzoną, że w każdej rosyjskiej ambasadzie na świecie taka część personelu to ludzie służb. Różnych, od wywiadu cywilnego (SWR) przez FSB po wojskowy wywiad GRU.

Na początku czerwca MSZ Rosji ogłosił, że w ramach retorsji wydalił dwóch dyplomatów czeskich. To była odpowiedź na wcześniejszy ruch Czechów, którzy wyrzucili dwóch pracowników Rosyjskiego Centrum Nauki i Kultury w Pradze. To usunięcie miało związek z tzw. aferą rycynową, która wybuchła wiosną 2020 r. Był to jeden z poważniejszych kryzysów dyplomatycznych między Czechami a Rosją w okresie postzimnowojennym. Zaczęło się od demontażu pomnika sowieckiego marszałka Iwana Koniewa w Pradze na początku kwietnia. Później czeska prasa opublikowała informacje, że Moskwa przysłała człowieka z dyplomatycznym paszportem i rycyną w bagażu – jego celem miało być otrucie kilku praskich samorządowych urzędników zaangażowanych w sprawę przeniesienia pomnika Koniewa.

Relacje czesko-rosyjskie od dawna nie należą do najcieplejszych (nie licząc prezydenta Milosza Zemana, otwartego rusofila), a MSZ Republiki Czeskiej od 2014 r. żąda od ambasady redukcji personelu ze 150 osób do jakiegoś „akceptowalnego poziomu”. Samochodów na dyplomatycznych numerach Rosjanie mają w Pradze statystycznie dwa razy więcej niż w innych placówkach. Czeski kontrwywiad BIS nie ma wątpliwości, że tak jak w czasach zimnej wojny Praga była centralą KGB na całą Europę Środkową, tak teraz właśnie ze stolicy Czech realizowane są liczne operacje szpiegowskie, także w krajach sąsiednich.

Zimna wojna

Być może właśnie działania w Austrii miały jakiś związek z aktywnością placówki praskiej. 24 sierpnia Austria ogłosiła, że wyrzuca rosyjskiego dyplomatę za „postępowanie niezgodne z konwencją wiedeńską”. Lokalna prasa pisała, że Rosjanin uczestniczył w szpiegostwie gospodarczym w jednej z firm technologicznych przez wiele lat, a pomagać miał mu obywatel Austrii. Dwa miesiące wcześniej emerytowany pułkownik armii austriackiej został skazany na trzy lata więzienia za szpiegostwo na rzecz Rosji (sprawa z 2019 r.). Trzy dni wcześniej francuski „Le Monde” napisał, że odbywający służbę w dowództwie NATO w Neapolu podpułkownik francuskiej armii został zatrzymany. Rzekomo we Włoszech zajmował się szpiegostwem na rzecz GRU. Francuz miał przekazywać wywiadowi informacje o NATO i o krajach członkowskich.

Również w sierpniu 2020 r. rosyjskie MSZ musiało przełknąć cierpki incydent w Skandynawii. MSZ w Oslo wyrzuciło rosyjskiego dyplomatę, który kontaktował się z obywatelem Norwegii, aresztowanym pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Moskwy. Jeśli mowa o Skandynawii, to warto wspomnieć o neutralizacji szpiega w Danii, w tym wypadku akurat nieposiadającego paszportu dyplomatycznego. W lipcu pracujący tam Rosjanin trafił do aresztu w Aalborgu. Miał on przekazywać wywiadowi informacje m.in. o duńskiej technologii energetycznej. Akt oskarżenia prokuratura przedstawiła w grudniu.

11 grudnia z kolei jeszcze inny kraj zachodni, Holandia, ogłosił, że podjął decyzję o wydaleniu dwóch Rosjan mających pracować dla Służby Wywiadu Zagranicznego. Holenderski kontrwywiad AIVD poinformował, że obaj pracowali w ambasadzie i posiadali status dyplomatyczny. Mieli zbierać informacje m.in. o półprzewodnikach i nanotechnologiach. Agentów Rosji namierzono też w Szwajcarii (mieli m.in. szpiegować szczyt w Davos), ale i w Irlandii, gdzie policja podejrzewała, że agenci rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU zostali tam wysłani w celu namierzenia dokładnej lokalizacji leżących na dnie oceanu kabli światłowodowych, które łączą Europę z Ameryką. Siły zbrojne i policja Irlandii przypuszczają, że GRU wykorzystuje ten kraj jako bazę operacyjną dla swoich oficerów gromadzących dane wywiadowcze na temat celów w Wielkiej Brytanii i UE, a także szpieguje firmy technologiczne z siedzibą w Dublinie. Mark Galeotti, ekspert think tanku Royal United Services Institute, powiedział, że Rosja uważa Irlandię za słabe ogniwo w Europie, bo „nie posiada zdolności kontrwywiadowczych”.

Podsumowując 2020 r. na froncie szpiegowskiej wojny Rosji z Zachodem nie można pominąć tego, że dotyczy to nie tylko Europy. W sierpniu za szpiegostwo aresztowany został były oficer elitarnej formacji Zielonych Beretów w US Army. Peter Rafael Dzibinski Debbins zaczął pracować dla wywiadu rosyjskiego już w 1996 r., gdy był studentem i pojechał do Rosji – ojczyzny jego matki. Debbins przyznał się do winy. Wyrok ma zapaść pod koniec lutego br. 22 grudnia 2020 r. Kolumbia z kolei wydaliła Aleksandra Paristowa i Aleksandra Biełousowa, którzy przez ostatnie dwa lata mieli zajmować się wywiadem wojskowym i gospodarczym. Kończąc zaś ten wątek, wypada wspomnieć o obywatelu Meksyku, zatrzymanym w Miami pod zarzutem działalności szpiegowskiej na rzecz Moskwy.